Pewnego dnia szedłem na spotkanie mojego klubu Toastmasters zorganizowane z okazji pierwszej rocznicy jego rejestracji. Po drodze zrobiło mi się słabo i na tyle mnie to zaniepokoiło, że udałem się na pogotowie. Tego dnia byłem wprawdzie niewyspany i zjadłem dopiero popołudniu jedną kanapkę, ale kilka dni temu doznałem silnego stłuczenia żeber i obawiałem się, że może powstał jakiś wewnętrzny krwotok i coś mi grozi. Lepiej sprawdzić, niż paść na ulicy.
Po kilku badaniach (w tym pomiarze poziomu cukru we krwi) okazało się, że jest raczej wszystko w porządku, więc poszedłem na spotkanie, choć niestety byłem już spóźniony.
Na spotkaniach klubu Toastmasters jest zwyczaj zabierania głosu przed publicznością. Jako, że jestem jednym z pierwszych członków naszego klubu, poproszono mnie bym zabrał głos z tej okazji. Wyszedłem na scenę i … zastanowiłem się jak rozpocząć moją opowieść. Nie miałem bowiem żadnej przygotowanej mowy. Musiałem improwizować.
Ponieważ zajęcia w klubach Toastmasters pomagają przełamać swój strach przed wystąpieniami publicznymi, pomyślałem, że opowiem o mojej przygodzie przed przyjściem i pokażę wszystkim … środkowy palec, w który akurat mnie kłuto przy pobieraniu krwi i miałem na nim plaster. Idealny przykład jak ćwiczenia na scenie wzmacniają odwagę!
Jak pomyślałem tak zrobiłem, a ponieważ na sali była nasza fotograf, poprosiłem ją o wykonanie zdjęcia. Coś takiego trzeba uwiecznić. To było kolejną próbą mojej odwagi, ponieważ musiałem czekać z wystawionym palcem kilkanaście sekund, zanim zajęła dobre miejsce i ustawiła aparat. Wytrzymałem i w ten sposób rozpoczęła się ta historia (#selfie).
Opowiedziałem o niej na warsztacie z marketingu, na którym pojawiłem się kilka dni później. Stała się ona inspiracją dla Piotra Buckiego, prowadzącego ten warsztat, który napisał o tym w swoim blogu, a później opowiedział o tym na swoim wystąpieniu na „Play with business”. Ponieważ byłem tam, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie z uczestnikami na którym nie omieszkałem wykonać tego samego gestu. Zaczął się stawać charakterystycznym znakiem.
Niedawno pewne zbiegi okoliczności sprawiły, że ponownie był sens wykonać ten znaczący gest i miało to dalej idące następstwa. Ale o tym opowiem już w kolejnym wpisie.
Autorzy zdjęć:
Hanna Kwiatkowska-Gurniewicz
Piotr Bucki