Dużo osób pisze, że do osiągnięcia celu konieczna jest motywacja. Podobno trzeba sobie coś wyobrazić – samochód, dom, kochankę, żeby cały czas czuć motywację do działania. Ja sobie myślę, że jeśli potrzebujesz motywacji to może po prostu nie jesteś wystarczająco pewien, że idziesz dobrą drogą lub zbyt się czegoś boisz ?
Jeśli wiesz w jaką stronę iść to po co wyobrażać sobie cokolwiek. Wtedy ważny nie jest cel, ale sama droga do niego.
Ci ludzie piszą o dużej motywacji, takiej przez duże „M”. Jeśli masz cel, to masz motywację. Nie może to być jakikolwiek cel. Musi to być Twój własny i naprawdę pożądany cel. Musi to być wielki cel. Nie może to być przeczytanie książki dla rozrywki. Oczywiście do przeczytania książki też musisz mieć motywację, ale to taka mała motywacja. Jednak często i tak brakuje nam jej, by zabrać się za czytanie książki! Dlaczego? Ponieważ tak naprawdę nie jesteśmy przekonani o ważności tego celu. Czym różni się przeczytanie książki od zdobycia miliona? WIELKOŚCIĄ celu.
Musisz tego celu naprawdę pragnąć, a kto pragnąłby naprawdę mocno przeczytania książki? Kto, by przeczytać książkę, spędzałby całe dnie i noce na pracy, znosił trudy mieszkania w małym mieszkaniu, oszczędzał na jedzeniu, znosił trudnych klientów, przeciągi i wymagającego szefa w biurze? Kto narażałby zdrowie, a nawet życie dla przeczytania książki? Zadaj sobie te same pytania w odniesieniu do miliona, czy jakiegokolwiek WIELKIEGO celu, jaki mógłbyś sobie postawić, a znajdziesz odpowiedź – dlaczego tak wielu ludzi powtarza, że trzeba sobie wyobrazić cel.
Wyobrażenie celu
Ludzie mają różne cele. Samochód czy dom, to dla niektórych mała podnieta i nie muszą go sobie wyobrażać, by mieć wystarczająco dużo energii, by go osiągnąć. Potrzebują jej jednak, by osiągnąć wystarczająco ambitny cel, który czasem wydaje się nieosiągalny. Wtedy muszą sobie ten cel wyobrazić, gdyż bez tego, bez wizji tego celu, nie będą czuć wspaniałego uczucia ze zdobycia tego celu. Z pewnością odczułbyś brak motywacji, gdybyś doszedł do wniosku, że jedyne co uda Ci się osiągnąć, to 1000 zł zamiast miliona. Wtedy potrzebujesz sobie znów wyobrazić milion, by odzyskać zapał.
Wątpliwości
Ludzie mają różne wątpliwości. Te obawy lub słabości programują ich, by nie wierzyli, że osiągną swoje cele. Wtedy jedynym ratunkiem dla ich nadziei, jest ich wyobraźnia. Muszą ujrzeć swój cel, który, jeśli jest materialny, trzymają w swoich rękach. Muszą choć na chwilę zapomnieć o swojej niewierze, by poczuć smak sukcesu, by rozpalić płomień pożądania, który wzmocni w nich siłę woli, by walczyć o to co ujrzeli oczami wyobraźni. Tak ludzie znajdowali w sobie siłę, by przeżyć w sytuacjach zagrożenia życia, by ocalić życie innych lub by walczyć o swoją wolność lub miłość. To ten sam mechanizm, jakże silny i zbawienny dla ludzi słabej wiary.
Nadzieja
Znając swój cel, ten do którego podążasz za wszelką cenę, nie jesteś jak statek bez steru, który i tak dryfuje po wodzie. Jesteś jak żaglowiec, który uchwyciwszy wiatr w pełne żagle pruje fale gnając ku jednemu punktowi. Wyobraź sobie co czują żeglarze miotani falami sztormu, wątpiący czy dotrą kiedykolwiek do domu i swoich rodzin, gdy ujrzą nagle przez ścianę deszczu światło latarni ich portu? Czy nadal będą tylko utrzymywać się na powierzchni, by przeżyć, czy rzucą się z nową i niepokonaną siłą w kierunku światła? O to właśnie chodzi w wyobrażaniu sobie celu. Oni wyobrażają sobie wtedy swój cel – powrót do domu. Każdy inny człowiek odczuje tę samą nadzieję i moc w sobie, by osiągnąć swój cel, jakikolwiek on jest, gdy użyją potęgi wyobraźni. Jej nie można nie doceniać :).
Chodziło mi w moim blogu o to, że ludzie szukają motywacji jednocześnie wątpiąc w swój cel i bojąc się podjąć wyzwanie. Myślą, że sama motywacja wystarczy, żeby zacząć. Chodziło mi o to, że jak wiesz czego chcesz to po prostu to robisz, nawet jak w życiu zdarzają się sytuacje, które demotywują. Motywacja może być czymś naturalnym a nie techniką.
Możesz wierzyć w Boga, bo boisz się co będzie po śmierci, możesz też go czuć całym sobą :-)
Pozdrawiam
Przemek
Tomir i Przemek: Mądrze mówicie o motywacji. Przemawia to do mnie i analizuję wasze wypowiedzi. Mam także pytanie:
Skąd wiecie, że obrany cel to ten Wasz, to ten Wielki, to ten godny Poświęcenia Cel?
Mnie nasuwają się odpowiedzi: „tak mówi mi moja intuicja i Kropka” lub „ten Cel jest popierany przez mojego Mentora(ów) (- tego prawdziwego Mentora)”
Jaka jest wasza odpowiedz?
pauluZ: Wynika to z naszego wcześniejszego zastanowienia się – czego tak naprawdę chcemy, że aż pragniemy? Wiele rzeczy w naszych blogach nie jest zawarte – nie opisaliśmy m.in. właśnie tego jak doszło do wybrania naszych celów. Nie jest to oczywiste dla osób, które nie zastanawiały się dogłębnie nad tym, czy są szczęśliwe z tym co mają. Gdyby było oczywiste, to o wiele więcej osób znajdowałoby swoje prawdziwe cele i miało więcej energii do ich osiągania. Dlatego jest tyle poradników i każdy autor dwoi się i troi, by zachęcić ludzi do zmiany swojego życia na lepsze.
My uwierzyliśmy autorom przeczytanych książek (tym, którzy nas przekonali), zaczęliśmy zastanawiać się nad swoim życiem i doszliśmy do wniosków określających nasze pragnienia i drogę do ich zaspokojenia. Niestety (a może stety?) świat jest tak skonstruowany (i żyjący w nim ludzie), że najprostszą drogą na zdobycie prawdziwych celów jest najpierw zdobycie pieniędzy
na ich realizację. A po co się męczyć, jeśli są sprawdzone i proste metody? W końcu czas jest najcenniejszy i trzeba go oszczędzać, by zdobyć coś innego.
Dla mnie pieniądze nie są celem samym w sobie. Nie czuję się szczęśliwy z posiadania pieniędzy, tylko z tego co dzięki nim mogę mieć lub osiągnąć. Dla wielu ludzi pieniądze są niestety celem samym w sobie i gdy już mają ich dużo, dochodzą do mylnego moim zdaniem wniosku, że „pieniądze szczęścia nie dają”. A one dają! Ale wtedy, gdy się z nich korzysta do zdobycia tego, co nas na prawdę uszczęśliwia :). Dlatego koniecznym warunkiem do bycia szczęśliwym jest głębokie zastanowienie się czego tak naprawdę pragniemy, a następnie „jak to osiągnąć”, a później codziennie sobie o tym przypominać, by codziennie mieć energię do zdobywania tego.
Tym co nas naprawdę uszczęśliwia może być cokolwiek. Każdy z nas ma własne „uszczęśliwiacze”. Jedni są szczęśliwi podróżując, inni czytając książki, jeszcze inni chodząc do kina, albo robiąc piękne zdjęcia. Oczywiście to tylko banalne przykłady, ale mogę podać ambitniejsze: badania nad lekarstwami na nieuleczalne choroby, dobroczynność na rzecz dzieci, opieka nad zwierzętami. NAPRAWDĘ trzeba poświęcić JEDNORAZOWO dużo czasu, usiąść w spokojnym miejscu, odprężyć się, nie pozwolić się rozpraszać czymkolwiek i przemyśleć swoje życie zastanawiając się co sprawiało nam najwięcej radości, gdy byliśmy naprawdę szczęśliwi. Wtedy zaczniesz powoli uświadamiać sobie, co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Nie musi to być łatwe do osiągnięcia – z tego powodu ludzie najczęściej rezygnują ze szczęścia, gdyż obawiają się nie osiągnąć tego i boją się rozczarowania. Rozczarowanie z powodu nieosiągalności szczęścia w którą wierzą najłatwiej sprawia, że rezygnują ZANIM zaczną.